Odrywani od koryta protestują głupiej niż nadaje „Lato z rad
Imie_jego_44
• 2016-01-02, 10:32
10
Ten prostest jest tak absurdalny, że jak mało co nadaje się do tego działu.
"Z Nowym Rokiem nowym krokiem i do tego cuda, cuda, ogłaszają. W Programie I Polskiego Radia trwa protest, stali bywalcy forów internetowych i portali społecznościowych znają każdy szczegół, niewtajemniczonym wyjaśnię pokrótce. Polskie Radio Program I-wy w pełnej godzinie puszcza na zmianę hymn Polski i „Odę do radości”. Bo? Chcą eteru wolnego od PiS. Z protestu wynika jasno, że trzeba było widma utraty stołka, żeby przynajmniej w połowie polskie radio zachowało się normalnie.
„Oda do radości” to naturalna dla pracowników niemieckich korporacji forma protestu, ale „Mazurek Dąbrowskiego” robi niebywałe, neofickie, wrażenie. Prawdopodobnie, bo nie sprawdzałem czy częstotliwość protestu się zgadza i jak przebiega cała akcja. Ostatni raz „Jedynki” słuchałem jakieś 30 lat temu u Dziadków na wakacjach, gdy leciało „Lato z Radiem”. Z tą durną, jak „Lato z radiem” audycją, zaczynało się dzień, na lampowym, później tranzystorowym odbiorniku. Wtedy też, co godzinę pojawiały się niezrozumiałe i wypowiadane w języku obcym zapowiedzi, po radziecku, czechosłowacku, enerdowsku. Jednak pomylą się boleśnie wszyscy, którzy sądzą, że to niszowa stacja. Wśród wszystkich stacji publicznych „Jedynka” ma się najlepiej i nawet „Trójka” nie wytrzymuje konkurencji. Owszem przegrywa najstarszy polski program radiowy, ale z komercją, między innymi z RMF fm i Radiem Zet. Jest zatem spora szansa, że protest dojdzie do uszu słuchaczy, jednak nie ma wielkiej nadziei na zrozumienie. Więcej szumu jest na zewnątrz niż w samym radiu, takie czasy, których nie zauważyli posadzeni na stołkach ludzie Komorowskiego, których gajowy ustawił na długie lata.
Jęki w obronie dostępu do koryta, co się frajerom tłumaczy jako wolność słowa, zaczęły się wówczas, gdy mecenas „radiowców” wyleciał z tronu, zabierając z pałacu żyrandole, miksery i kurki od kranów. Protestujący przypomnieli sobie, że w Polsce mamy hymn Polski i w ogóle napięli się patriotycznie. Co to z człowieka kredyt we franku nie zrobi? Śmiesznie, jak cholera, ale to nie jedyny objaw paniki. W TVP zupełnie inne postawy, dyrektorzy pierwszego i drugiego programu podali się do dymisji. Trzeba przyznać, że ten sposób odklejania się od stołka robi korzystniejsze wrażenie. Wiem, że za chwilę wylecę z hukiem, to sobie sam hucznie odejdę, rzecz jasna z „wolnością na ustach”. Nie będziemy brali udziału w zamachu na wolne media – mniej więcej coś takiego wypluli z siebie dyrektorzy TVP, nim wylecieli za lata partyjnego lizania zadka. Patrzę sobie na to wszystko i znów jestem cudownie zaskoczony. Po ustawie medialnej miał być jeden wielki jazgot, teatr w sejmie i senacie, demonstracje na ulicy, w dodatku większe niż przy Trybunale Konstytucyjnym. Tymczasem w sejmie poszło bez większych problemów, w senacie, proszę sobie wyobrazić, nie było żadnych poprawek i cztery ustawy zatwierdzone grubo przed wieczorem sylwestrowym. Cóż chcę przez to napisać? Niezmiennie to samo. Szanowni Polacy gra psychologiczna się kończy, przeciwnik został złamany i pozbawiony broni masowego rażenia. Pozostały wygłupy, chaos przy opuszczaniu intratnych stanowisk i do tego podświadomość dała znać o sobie.
Ponoć wielu ludzi, zwłaszcza tych, którzy tracą życie w gwałtownych okolicznościach, w ostatnich słowach krzyczą: „Mamo ratuj, Mamo ratuj”. Tęsknota za poczuciem bezpieczeństwa, głową wtuloną w pierś, naturalna reakcja. Podobnie rzecz się ma z towarzyszami dziennikarzami. Oni nawet nie wiedzą, że puszczając hymn Polski w Polskim Radiu Program I, wracają na matczyne łono. Pogubieni, przerażeni, pokonani, odwołują się do Matki Ojczyzny i krzyczą: „Mamo ratuj, Mamo ratuj”. Pech cholera, każda Matka rozpozna swoje dzieci, a te bękarty od lat pluły na Ojczyznę i teraz nikt ich beczenia nie usłyszy. Ojczyzna was nie poznaje, pluliście na Matkę dzień i noc, to teraz nie liczcie, że fałszywym hymnem utrzymacie się przy cycu. Odchodzicie tak, jak żyliście, ci z telewizji to przynajmniej pozory byli w stanie zachować, radiowcy sami sobą się podtarli. Z każdym miesiącem będzie coraz ciszej, protesty umilkną, bo nie będzie o co się bić, gdy przewróci się koryto. Jakby tu spuentować, żeby nadmiernie nie urazić? Panowie i panie funkcyjni, możecie odejść albo zostać głupszymi od „Lata z radiem”."
źródło: kontrowersje.net/odrywani_od_koryta_protestuj_g_upiej_ni_nadaje_lato_z...
"Z Nowym Rokiem nowym krokiem i do tego cuda, cuda, ogłaszają. W Programie I Polskiego Radia trwa protest, stali bywalcy forów internetowych i portali społecznościowych znają każdy szczegół, niewtajemniczonym wyjaśnię pokrótce. Polskie Radio Program I-wy w pełnej godzinie puszcza na zmianę hymn Polski i „Odę do radości”. Bo? Chcą eteru wolnego od PiS. Z protestu wynika jasno, że trzeba było widma utraty stołka, żeby przynajmniej w połowie polskie radio zachowało się normalnie.
„Oda do radości” to naturalna dla pracowników niemieckich korporacji forma protestu, ale „Mazurek Dąbrowskiego” robi niebywałe, neofickie, wrażenie. Prawdopodobnie, bo nie sprawdzałem czy częstotliwość protestu się zgadza i jak przebiega cała akcja. Ostatni raz „Jedynki” słuchałem jakieś 30 lat temu u Dziadków na wakacjach, gdy leciało „Lato z Radiem”. Z tą durną, jak „Lato z radiem” audycją, zaczynało się dzień, na lampowym, później tranzystorowym odbiorniku. Wtedy też, co godzinę pojawiały się niezrozumiałe i wypowiadane w języku obcym zapowiedzi, po radziecku, czechosłowacku, enerdowsku. Jednak pomylą się boleśnie wszyscy, którzy sądzą, że to niszowa stacja. Wśród wszystkich stacji publicznych „Jedynka” ma się najlepiej i nawet „Trójka” nie wytrzymuje konkurencji. Owszem przegrywa najstarszy polski program radiowy, ale z komercją, między innymi z RMF fm i Radiem Zet. Jest zatem spora szansa, że protest dojdzie do uszu słuchaczy, jednak nie ma wielkiej nadziei na zrozumienie. Więcej szumu jest na zewnątrz niż w samym radiu, takie czasy, których nie zauważyli posadzeni na stołkach ludzie Komorowskiego, których gajowy ustawił na długie lata.
Jęki w obronie dostępu do koryta, co się frajerom tłumaczy jako wolność słowa, zaczęły się wówczas, gdy mecenas „radiowców” wyleciał z tronu, zabierając z pałacu żyrandole, miksery i kurki od kranów. Protestujący przypomnieli sobie, że w Polsce mamy hymn Polski i w ogóle napięli się patriotycznie. Co to z człowieka kredyt we franku nie zrobi? Śmiesznie, jak cholera, ale to nie jedyny objaw paniki. W TVP zupełnie inne postawy, dyrektorzy pierwszego i drugiego programu podali się do dymisji. Trzeba przyznać, że ten sposób odklejania się od stołka robi korzystniejsze wrażenie. Wiem, że za chwilę wylecę z hukiem, to sobie sam hucznie odejdę, rzecz jasna z „wolnością na ustach”. Nie będziemy brali udziału w zamachu na wolne media – mniej więcej coś takiego wypluli z siebie dyrektorzy TVP, nim wylecieli za lata partyjnego lizania zadka. Patrzę sobie na to wszystko i znów jestem cudownie zaskoczony. Po ustawie medialnej miał być jeden wielki jazgot, teatr w sejmie i senacie, demonstracje na ulicy, w dodatku większe niż przy Trybunale Konstytucyjnym. Tymczasem w sejmie poszło bez większych problemów, w senacie, proszę sobie wyobrazić, nie było żadnych poprawek i cztery ustawy zatwierdzone grubo przed wieczorem sylwestrowym. Cóż chcę przez to napisać? Niezmiennie to samo. Szanowni Polacy gra psychologiczna się kończy, przeciwnik został złamany i pozbawiony broni masowego rażenia. Pozostały wygłupy, chaos przy opuszczaniu intratnych stanowisk i do tego podświadomość dała znać o sobie.
Ponoć wielu ludzi, zwłaszcza tych, którzy tracą życie w gwałtownych okolicznościach, w ostatnich słowach krzyczą: „Mamo ratuj, Mamo ratuj”. Tęsknota za poczuciem bezpieczeństwa, głową wtuloną w pierś, naturalna reakcja. Podobnie rzecz się ma z towarzyszami dziennikarzami. Oni nawet nie wiedzą, że puszczając hymn Polski w Polskim Radiu Program I, wracają na matczyne łono. Pogubieni, przerażeni, pokonani, odwołują się do Matki Ojczyzny i krzyczą: „Mamo ratuj, Mamo ratuj”. Pech cholera, każda Matka rozpozna swoje dzieci, a te bękarty od lat pluły na Ojczyznę i teraz nikt ich beczenia nie usłyszy. Ojczyzna was nie poznaje, pluliście na Matkę dzień i noc, to teraz nie liczcie, że fałszywym hymnem utrzymacie się przy cycu. Odchodzicie tak, jak żyliście, ci z telewizji to przynajmniej pozory byli w stanie zachować, radiowcy sami sobą się podtarli. Z każdym miesiącem będzie coraz ciszej, protesty umilkną, bo nie będzie o co się bić, gdy przewróci się koryto. Jakby tu spuentować, żeby nadmiernie nie urazić? Panowie i panie funkcyjni, możecie odejść albo zostać głupszymi od „Lata z radiem”."
źródło: kontrowersje.net/odrywani_od_koryta_protestuj_g_upiej_ni_nadaje_lato_z...